04 lutego 2008

Kwiaty były a kompociku nie ma

No więc stoję w umówionym miejscu. Dokoła sporo ludzi. Każdy na coś lub kogoś czeka, bo to takie właśnie charakterystyczne miejsce do spotkań. I trzymam te tulipany w ręku. Z kwiatami to jest problem, bo człowiek by chciał je dać tak po prostu z samego faktu że jest facetem, a tu oto jest kobieta. A kwiaty pasują do kobiety, toteż. Nie da się tak jednak. Trzeba obliczać gatunki, kolory, okazje. Ale nie o tym. Stoję tak już którąśnastą minutę po czasie i trochę mi się nudzi. Niecierpliwość mam dużą od małego. Żeby jednak jakoś czas zabić to tak dla żartu zaczynam gadać do tych kwiatów, że niby one odpowiadają: "aha, rozumiem. no tak tak. no proszę. o, nawet? yhym. i kompocik był?" W tym miejscu unoszę brwi w geście teatralnego zdziwienia. Wypisz wymaluj emotka. Orientuje się, że co bliżej stojący ludzie na mnie zerkają z minami nietrudnymi do wyobrażenia. Jednym z obserwatorów jest mały chłopczyk, na oko ze 4 lata. Stoi razem z matką, bo kobieta ma już ze 30+ lat, która patrzy się na mnie jakbym co najmniej stał tam nagi z gumowym kurczakiem w ręku. No i ten szkrabol pyta matkę: "A dlaczego ten pan mówi do kwiatków" Kobieta z pełną powagą odpowiada: "Bo ten pan Michaś, jest lekko szurnięty." Mały dalej mi się przygląda to tylko się uśmiecham i wzruszam ramionami. Na szurniętego nie mam rady. Po chwili pojawia się wyczekiwana przeze mnie dziewczyna. Podchodzi szybkim krokiem. Ja uśmiech jak po brzytwie i PLASK! Dostaję z liścia w twarz. Po czym dziewczyna kwiaty bierze i tym samym energicznym krokiem z zaciętą miną odchodzi. Przez chwilkę nie wiem co się stało. Rozmasowuję policzek. Głupio mi jest jakbym faktycznie stał tam, nagi z kurczakiem w ręku. Ludzie się na mnie gapią, coś tam między sobą szepczą. Matka Michasia to już w ogóle patrzy na mnie z taką dezaprobatą, że chyba uznała mnie w myślach za największą świnie, dewianta i alkoholika w jednym. No bo kto dostaje na ulicy w twarz?! Co miałem zrobić. Patrzę na malucha i mówię: "Widzisz Michaś i bądź tu mądry z kobietami. Kwiaty były, a obiadu nie będzie" Puszczam oko i udaje się na najbliższy przystanek.

11 komentarzy:

zielonobrody pisze...

Ale o co biega? Ty bajki piszesz, czy opowiadasz historię swojego życia, bo ja czasami się gubię?

Anonimowy pisze...

0wn-styled! r0x!

dx0ne pisze...

a jaką to robi różnice z punktu widzenia czytelnika bloga?
czasem bajki, czasem życie. czasem bajkowe życie.

Nikita Asimov pisze...

w końcu życie to bajka :-) Poza tym za dużo pytań zadajesz :D Kto ma wiedzieć, to wie, o co chodzi. Widocznie miałeś pozostać nieświadomych czytelnikiem :-P

Anna Warzecha pisze...

Ale czemu tak od razu z liścia?

Anonimowy pisze...

Witam, na Twoim blogu znalazłem "recenzję" gry Globalny Konflikt. I w związku z tym mam pytanie - czy jesteś w posiadaniu tej gry ? Chodzi mi o to, że ten link już nie działa, a chętnie bym zobaczył jak wygląda Globalny Konflikt na PC.

dx0ne pisze...

bo kobiety lubią przesadzać.
jak to było u Kasi Stoparczyk:
"jedna broń masowego rażenia i już po Bagdadzie"

tak na boku nie wszystkie kobiety potrafią bić po twarzy. jak w Fight Clubie po uchu, albo gdzieś tam po szczęce, w czuprynę. może to jest dobry wyznacznik dla mitycznych "prawdziwych kobiet" ;]

Joasia. pisze...

ee ale chociaz wiesz dlatego?

// konefa.pinger.pl

Anonimowy pisze...

"Niecierpliwość mam dużą od małego"

czyli tak od pasa w gore ? :D

jeju jeju Uwielbiam Pana coraz mocniej :^

Fioletova

dx0ne pisze...

no zaraza. wszędzie wlezie.

a co do meritum czyli mojego membrum virile to dyplomatycznie odpowiem: nigdy nie miałem i nie mam kompleksów na tym punkcie

Anonimowy pisze...

dobra, bije sie mocno w pierwsi...
juz nie bede Pana tu nachodzic :(

Fiolet z eL