À ma soeur
Moja siostra.
Moja siostra to temat rzeka. Tym razem chciałbym się jednak skupić na jednym jej dopływie - bestialskim szataniźmie z piekła rodem, zwanym potocznie komputerem. Puter ów jawi się mojej siostrze jako zuo wcielone i w ogóle piekielny wyziew. Robi jej na złość notorycznie. Nie chce drukować slajdów lub drukuje, przechera, nie tak jak trzeba. Ukrywa przed nią opcje formatowania tekstów lub tabel. To znów zasypuje petabajtami niezrozumiałych teksów, tych wstrętnych ironicznych, złudnych komunikatów. Moja siostra jednak dzielnie walczy o swoje. Głównie posługując się swoim nadwornym złotorękim. W tej roli ja. Niczym za dotknięciem magicznej różdżki putery naginają się do moje woli, chowają szpony i zaczynają przemawiać ludzkim językiem. No a przynajmniej tak sądzi moja siostra. Ostatnio jego demoniczność przypuścił frontalny atak i stąd ta notka.
Otóż pewnego jesiennego popołudnia siostra przybywa do mnie w te pędy i obwieszcza ze skrywanym przerażeniem:
"On się trzęsie"
... Tak ja też chwilę nie mogłem dojść do siebie, lecz siostra dalej kontynuowała złą wieść:
"Pewnie jakiś wirus"
Huh. Tu odetchnąłem z ulgą. Wirus znaczy kryjcie się aniołowie, pan ciemnej otchłani, syn marnotrawny czyni swe niecne sprawki w komnacie mej siostry. Udałem się na miejsce, a że niedaleko było to rumaka nie fatygowałem, spacer uczyniwszy krótki.
I co się okazało. Nie było ognia, powietrze siarką również nie było przesycone. Ot na pasku zadań migało otwarte okno. Zebrałem się w sobie. Muskuły naprężyłem. Plan działania błyskawicznie mój potężny umysł ułożył. Wdrożyłem procedurę i... podniosłem przyciskającą Tab księgę. Wiwat. Królestwo uratowane.
Kurtyna.
2 komentarze:
Ale dlaczego "trzęsie"? Niezbadane są ścieżki ludzkiego umysłu...
brawo!
Prześlij komentarz