Wiosna idzie?! czyli pomysł na wikilove
Zdarzyło wam się kiedyś że minęliście kogoś na ulicy, na przystanku czy w tramwajce rzuciliście przelotne spojrzenie/uśmiech, otrzymaliście to samo w odpowiedzi, ale na tym się skończyło. Tylko po to by po chwili gdy osoba zniknęła z pola widzenia uświadomić sobie że może właśnie zmarnowaliście szanse na fajną znajomość albo miłość życia? Nie? A to ok.
But if...
Rozwinięcie tego pomysłu. Kiedyś "u chińczyków" (do nas to chyba nie dotarło) były takie tamagoczi miłości. Ustawiało się w takim jajku profil osoby która nam się podoba. Jak gdzieś na ulicy spotkały się dwie odpowiadające sobie osoby jaka piszczały. I żyli długi i szczęśliwie. Na nasze potrzeby każdy nosi eTag(lub app dla jakiegoś sprytnego phone'a) na którym jest zakodowany identyfikator w serwisie. Jak dwa eTagi się mijają wymieniają się danymi(może być tylko id + czas, ale może być dodatkowo meta::geoloc). Potem jak ktoś przychodzi do domu i mu się właśnie przypomni niedoszła miłość życia podłącza eTag'a do usb. Dane się zczytują, synchronizują z profilami serwisu i osoba może sobie po zdjęciach(obowiązkowo w serwisie - w końcu chcemy być odnalezieni*(patrz niżej)) i czasie wyszukać ofiarę czy coś. Tada! i świat będzie szczęśliwszy. Albo zamieni się w inwigilacyjne porno o jakim się nawet w najbardziej perwersyjnych fantazjach Orwellowi nie śniło.
Inny pomysł zainspirowany przez znajomą (teletubisie ślą pozdrowienia dla Margolci w eter(takie wieczne pozdrowienia bo przecież internet jest wieczny, prawda?)). Do tego potrzeba już niestety magii i innych, zapewne nielegalnych, modyfikacji genetycznych. Ktoś puszcza Ci spojrzenie, w sensie że zalotne, nie w sensie że takie co to posyłają jak lecisz przez ulice nagi z rękawiczką gumową na głowie. I ty jak odpuszczasz to spojrzenie/uśmiech/oko to dodatkowo pojawia się w powietrzu motylek. True butterfly effect!
tyle dalej już będzie zupełnie blogaskofo, ale chuj tam
Dziś dzień był podły. To nie był dzień z tych co to się rodzą czy nawet przychodzą. Nie. Dzisiejszy dzień przypełzł. Został wyziany, wydalony skądś, odżegnany od jakiejś wiary i się rozwalił dookoła. Rozlał swoje cielsko. Niebo było koloru ekranu telewizora ustawionego na martwy kanał. Było takie jakby ktoś zajebał z niego teksturę i zostało samo lipne domyślne oświetlenie per vertex i to bez policzonych normalnych. Wisiało nisko. Obudziłem się i zostałem rozmyty szarością. Człowiek miał wrażenie że żyje pod jakąś smutną zapomnianą przez boga i ZUS kopułą. Jak pójdziesz za najbliższy budynek zastaniesz ścianę. I może dlatego ludzie byli inni. Bo rozum podpowiada że powinny być wisielcze humory na lewo i prawo. Psy wyjące na rogach ulic, szarpiące jakieś brudne porzucone dzieci. A tutaj zonk. Jak się homo sapiens zbuntował. Pogodne twarze, patrzące daleko, zamiast w szary chodnik. Taka nawet podskórna energiczność, motion. I uśmiechy. Może nie ma takiej magii jaką wykłada pedał czarnoksiężnik Harry'emu. Ale jest taka ludzka, nasza magia. I uśmiechy, spojrzenia, drobne gesty jak odgarnięcie włosów są jej zaklęciami. To właśnie dziś zauważyłem, czy raczej wręcz rzuciło mi się w oczy. Uśmiechy na przystankach, w tramwajach, i znów na przystankach, puszczanie oka przy kasach, spojrzenia w poczekalniach i okienkach, nieśmiałe zaczepki. Uśmiechy spojrzenia kadabra. Długie, znaczące, a może nadawanie im znaczeń jest częścią rytuału. Tak się ludzie przed szarzyzną bronili.
Wstałem za wcześnie, zmuszony. O pogańskiej godzinie. Nie liczyłem na odkupienie, nie dziś. Przygotowałem się na "poniedziałek". Tymczasem. W mojej galaktyce.
Dziś wszędzie dookoła latały motylki.
I kto mi to wyjaśni? Bo idzie zima i to ponoć tak sroga że górale już odlecieli do ciepłych krajów a bociany złożyły wnioski o status uchodźcy. Czy u was też tak było, kochani czytelnicy? (no dobra kochanych czytelników akurat zmyśliłem) Czy to tylko tak lokalnie czy jakaś szersza propagacja?
PS: i z tego wszystkiego i czekania aż mi się film zassie postanowiłem że zrobię coś jak na mnie niebywałego: przeczytam książkę po raz drugi. w takich okolicznościach autor jest wiadomy: Coupland. co wybrać: PokolenieX czy Szamponowy Świat?
PS': tylko ludzie nie używajcie mi tutaj słów miłość ani zakochanie bo to tylko taka moja obserwacja
*był sobie kiedyś plakat do jakiegoś filmu. w metrze. na plakacie było "kto wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia nigdy nie przestanie się rozglądać" a świstak siedzi bo wiewiórka była z przemytu
3 komentarze:
a zauroczenie mogę?:D
pesymista pomyśli, że być może zmarnował szansę na wieklą, bądź TĄ znajomość. Ale po co. Czemu nmie myśleć w kategoriach "właśnie sprawiłem że ktoś będzie miał cały dzień dobry humor". On sobie myśli "kurcze, co ona we mnie widziała.. ale ładnie się uśmiecha." Ona myśli "Ale on przystojny był.. A ja taka brzydula. ale jednak uśmiechnął się do mnie. ach..."
Jasne, to tylko jedna z możliwych wersji. Każdy jest inny, ale to takie romantyczne było, nieprawdaż?
Każde spotkanie jest na miarę naszych sił. o TĄ osobę przeważnie trzeba powalczyć, zanim zwróci uwagę na Ciebie. a czasem to Ty jesteś tym, który nie zwraca uwagi na oczywistość, bo znacie się od przedszkola. Pomyśl sobie jak ta osoba cierpi...;)
znam znam, efekt aureoli :D
na gumtree (i w kilku innych miejscach których nie podam) można znaleźć ogłoszenia typu "spojrzeliśmy się dziś na siebie w tramwaju ale zabrakło mi odwagi by zagadać. się odezwij"
pokomentowałbym jeszcze (bo, wow, nieźle napisane) ale się nie dobudziłem.
Jestem za serwisem, w którym będzie można kogoś obgadać. Tzn samemu też trzeba będzie być zalogowanym. I tak na przykład widzieliśmy kogoś na ulicy i bardzo mamy ochotę po nim pojechać - to myk do internetu.. i, aha!, korzysta z tego serwisu. No to go obsmarowujemy :P
"Tak się ludzie przed szarzyzną bronili" - spokojnie, spokojnie - już niedługo się poddadzą.. bo taka natura ludzka. Jednak nie martwmy się, zostanie kilka oaz dobrego nastroju - ukrytych i dobrze zamaskowanych, lecz każda z nich będzie niczym latarnia morska na przylądku Horn. (o rety, ale mi się zdanie zbudowało :] )
Prześlij komentarz