Niewiedza jest błogostanem
Ostatnio wywiązała się mała blogowo-komentarzowa dyskusja apropo Web2.0
Internet Standard.pl opublikował wywiad z Krzysztofem Urbanowiczem. Tematem było Web2.0 Podsumować tekst można krótko: pierdoły. Prowadząca zadaje jakieś tam standardowe pytania, które mógłby zadać każdy po przeczytaniu opisu hasła w wikipedii. Ekspert odpowiada zgodnie ze stanem swojej wiedzy.
Reakcja czytelników jest natychmiastowa. Wytykano nieścisłości czy wręcz błedne informacje. Przysłowiowym gwoździem do trumny była notka 40 mln ekspertów ogółem...tylko jeden od WEB 2.0 Adam Zygadlewicz punktuje w niej słowa Urbanowicza niczym na bokserskim ringu. Główny zainteresowany jak i autorka wywiadu próbowali się bronić, ale to chyba tylko pogorszyło sprawę (szczególnie widać to w wypowiedziach Magdy Górak (autorki) ).
To co szczególnie rzuciło mi się na oczy (z resztą jednemu czytelnikowi również):
Nie jestem też całkowicie przekonana do Pana mocnej tezy, że Web 2.0 powstało głównie z kalkulacji ekonomicznychNie trzeba być mocno zorientowanym w temacie by wiedzieć iż Web2.0 jako trend, termin powstało w głowach marketingowców. Kropka. Serwisy (nawet te które dziś są okrętami flagowymi trędu), technologie, społeczności istniały na długo przed tym jak "web" oraz "2.0" pojawiło się w jednym zdaniu. Wie to każdy kto nie zajmuje sie tematem, choćby jako tako, od wczoraj. Rzucanie marketingowymi hasłami w kontekście eksperckiej wypowiedzi jest tak samo miło przyjmowane w odbiorze jak publikacja statystyk "czy lubię reklamy" przez firmy które z nich żyją.
I to właśnie rzuca mi się na mózg ostatnimi czasy, a co podsumowałem w trzech punktach:
- Uniwersalizacja autorytetu
- Słoń też żyrafa
- Najmojsza racja
"kładłem kafelki w łazience u teściowej więc wiem jak postawić dom" "moja trenerka judo ma czarny pas więc mogę cię z łatwością pobić" "pływałem kajakiem na Mazurach, więc mogę prowadzić tankowiec" Ludzie posiadający wiedzę w jednej dziedzinie, przenoszą swój autorytet w danym temacie na pola pokrewnych dziedzin, próbując tym nadrabiać brak wiedzy.
Niektórzy wydają opinie "produkt A jest lepszy od B" podczas gdy nie mają wiedzy o produkcie B, a często i o A niewielką. To jest powodem wielu świętych wojen czy głupich wypowiedzi, często przedstawianych jako fakty stwierdzone przez wszystkich.
Moja wychowawczyni w liceum hołdowała zasadzie "mam rację nawet kiedy jej nie mam". I tak zdarzają się osobniki które nie dają się przekonać ani przez głos większości, logiczne argumenty czy fakty. Racje mam ja dlatego że "ty jesteś głupi i masz wszy"
Dobrym komentarzem do dyskusji może być cytat:
Revealed: The Nexus of All Horrifying Conversation
Homey #1: Yo, hold up...Jesus was a virgin?! He went from 12 to 33 with nothing?
Homey #2: Fuck that shit. He definitely got his dick sucked or buttfucked some bitches. --L Train, 8th Avenue
via Overheard in New York, Feb 14, 2005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz